Psy w moim życiu towarzyszyły mi od zawsze .Początkowo były to „wielorasowce wspaniałe”, ale moim marzeniem było towarzystwo owczarka szkockiego collie. Pięknego i dumnego psiego arystokraty. To wielkie marzenie spełniło się w momencie, gdy ukończyłam studia i kupiłam rodowodowego collie. I tak wraz z mężem rozpoczęłam wielką,wspaniałą przygodę z psem. Zagraniczne wojaże, wystawy, sukcesy, liczne kynologiczne znajomości, które przetrwały do dziś mimo upływu lat.

Z perspektywy mijających lat to wyłącznie dzięki naszej wspólnej pasji, wiedzy i zaangażowaniu osiągnęliśmy w hodowli tak wiele sukcesów i satysfakcji.W naszej polskiej rzeczywistości niestety nie przysparzało to nam przyjaciół, ale i tak mieliśmy bardzo mocną pozycję w kynologicznym światku.

Niestety nie udało się nam „wyhodować” następców by kontynuowali nasze dzieło. Dzieci nie połknęły „bakcyla” hodowli. No cóż .Samo życie. Zrezygnowaliśmy i z wystaw i z hodowli. Obecnie mamy jeszcze kilka psów, które zasłużyły sobie na godziwą emeryturę. Spokojnie dożywają swoich dni.

Psy jednak nadal pozostają moją wielką życiową pasją. To właśnie kontakt z nimi poprzez salon czy pensjonat pozwala mi wyłączyć się od problemów dnia codziennego bowiem…………..

„Jedynym całkowicie bezinteresownym przyjacielem, którego można mieć na tym interesownym świecie, takim, który nigdy go nie opuści, nigdy nie okaże się niewdzięcznym lub zdradzieckim, jest pies... Pocałuje rękę, która nie będzie mogła mu dać jeść, wyliże rany odniesione w starciu z brutalnością świata... Kiedy wszyscy inni przyjaciele odejdą, on pozostanie"
George G. Vest